Święta dawno za nami. Większość z nas marzy już o wiośnie mimo tego, że nawet nie było większych mrozów i śniegu… Tymczasem w sklepach wyprzedażowe szaleństwo zbliża się ku końcowi. W tym roku miałam postanowienie, by nie przesadzać z zakupami na przecenie. Kilku rzeczom nie mogłam się jednak oprzeć.
Na pierwszy ogień poszedł sweter zakupiony tuż po świętach w… Pepco.
I to za całe 29,90 zł. Zauważyłam go tydzień wcześniej, ale wtedy kosztował niecałe 5 dych i było mi po prostu szkoda pieniędzy, bo szafa pęka w szwach. Sweter niestety nie dał o sobie zapomnieć. Śnił mi się przez całą noc! Nigdy jeszcze mi się to nie przytrafiło… Kiedy więc zobaczyłam na metce promocyjną cenę, nie mogłam sobie odmówić, dodatkowo przekonywana przez Męża, że to taki milutki ciuszek, w dodatku całkiem w moim stylu. Idealnie pasuje do skórzanych spodni. Uwielbiam się w niego wtulać. Jest taki mięciutki i puchaty! Na dodatek ta gwiazda… jakże miła odmiana po wszechobecnych na ubraniach sercach. A o tym, ile razy koledzy zwracali się do mnie „gwiazdeczko”, to już nie wspomnę :D
Kolejny zakup, to srebrny jelonek. Trafiłam na niego w Kauflandzie.
Nie uwierzycie, dałam za niego całe 3,24 zł! Serio! Uwielbiam wszelkie rogacze, więc musiałam go mieć. Razem z nim przywędrowały cudne, brązowe gwiazdki (po 0,49 zł każda) i kilka innych, świątecznych drobiazgów, ale one leżą już w pudle z ozdobami. Jelonek zostanie z nami na stałe.
Ostatni upolowany przedmiot, to ptaszek z Home & You (4,50 zł).
Już od dawna o takim marzyłam, więc kiedy poszłam kupić prezent na parapetówkę dla bratowej, to ptaszek był dopisany do listy. Teraz siedzi sobie w stroiku i również będzie naszym stałym współlokatorem.
Czy Wy też dałyście się w tym roku ponieść wyprzedażowemu szaleństwu?
Pozdrawiam cieplutko i życzę Wszystkim słonecznej niedzieli!