Jeszcze chyba w listopadzie Przyjaciółka poprosiła mnie o dwa renifery, dla synka oraz dla bratanicy, Zuzi. Dzieci miały je dostać na święta. Do Jasia trafił Zbyniu, o którym Wam już pisałam. Chłopiec podobno się z nim nie rozstaje, nawet śpią razem. Renifer został też przechrzczony i teraz nazywa się Bosy Antek. Dla dziewczynki uszyłam natomiast Renię. Chociaż w sumie, to do tej pory nie wiem, czy maskotka trafiła do Małej, bo Przyjaciółka stwierdziła, że szkoda, żeby się Renia ze Zbyniem, przepraszam, Antkiem, rozstawała… W każdym razie reniferzyca powstała w ostatniej chwili przed terminem odbioru. Zaopatrzyłam ją w fikuśne spodnie, modny sweter z obfitym golfem oraz prototypowe butki. Jak Wam się podoba Renia?
↧